Partner Greys Anatomy World - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum Partner Greys Anatomy World Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Add i Izz po przeprowadzce do Mer xD
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Partner Greys Anatomy World Strona Główna -> Montaż
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Izzie
Rezydent
PostWysłany: Pią 22:30, 13 Kwi 2007
Rezydent


Dołączył: 01 Kwi 2007

Posty: 318
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chehalis

Dom Meredith

Addison wprowadza się do domu Mer, ciemno już, zgasły wszystkie światła, noc nadchodzi głucha... ale na szczęście w domu Mer jest prąd. Addison taszczy ze sobą 2 ogromne walizki! I trzaska się przy tym niemiłosiernie, wcześniej wstąpiła na kilka drinków do Joe. Idzie sobie... podąża schodami do pokoju, gdy nagle słyszy jakieś odgłosy dobiegające, z kuchni chyba... zostawia więc walizki w pokoju i podąża nieco zachwianym kroczkiem w stronę dobiegających odgłosów, dochodzi do kuchni a tam Izz piecze babeczki

Addison: Hello Izzie! Co ty tutaj robisz o 2 rano?! babeczki pieczesz? Cool! Mogę się przyłączyć? (Dostrzega wzrok Izz, który looka na Add, jak na idiotkę)

Izzie: O! Dr Montgomery Sheperd! Już sie pani wprowadziła, jak miło! Ja nie mogę spać w nowym miejscu, więc babeczki pieke. *Izzie spoglada z zainteresowaniem na wyraźnie wstawioną Addison*

Addison: (Addison wcina jedną z babeczek) Good! They're all just... good. Can I join you? Oh and call me Addy or... Addison or... no that's my all names. No.. to mogę się przyłączyć? (Addison z pijackim uśmiechem i butelką w ręce, wyczekuje na odpowiedź Izz)

Izzie: Addie...eeee.... jasne pewnie, oczywiście! A ja mogę? *wyczekująco zerka na butelke adddie*

Addison: Of course (znowu uśmiech) No, to jak te babeczki robisz? Może nie uwierzysz... ale przez 12 lat małżeństwa ja nic nie ugotowałam... ani nie upiekłam... kompletne... zero, takie, jakby to powiedzieć... takie nic, jak już się brałam, za to gotowanie, to czułam to wewnętrzne fuj... yuk! no i musiałam z restauracji zamawiać...(Addison znowu zasysa babeczkę) Jak one mogą być takie dobre?! Naucz mnie je piec!! (Addison błagalnym wzrokiem na Izz spogląda)

Izzie: Oczywiście, że mogę cię nauczyć!!! No więc na początku dodajesz... *Izzie opisuje przepis, przy okazji pociągając z butelki*

Addison: Więc mówisz, że te, te, te, wiórki kokosowe to dopiero na końcu? (Addison pociąga z gwinta) Ale... dlaczego na końcu, nie mogą być przedostatnie? (tequila się nam kończy..., a to pech! Addison na szczęście opiera się o lodówkę)

Izzie: Nieee, no na końcu być musi! *Izzie, już lekko wstawiona tęsknym wzrokiem spogląda na pustą butelkę* bo inaczej smak nie ten sam będzie! Mer, chyba gdzieś tu tequile schowana ma, zaraz poszukam! *lekko zataczając się podąża w poszukiwaniu wymarzonego trunku*

Addison: (Izzie pokazuje odnalezioną butelkę) Yaaaaaay! Chyba musimy skończyć pieczenie i zająć się jedzeniem! Postanowiłam... przytyć! Bardzo przytyć! Nikt mnie nie kocha! (pociąga z butelki i wcina babeczkę za babeczką)

*Alex przebudzony hałasami wydobywającymi się z kuchni interweniuje*

Alex: Izzie czemu nie śpisz?? ooo Dr.......


Izzie: *Izzie zataczając się podchodzi do Alexa* Alex... hihi... jaki ty śliczny jesteś!!! My tu sobie z Addie babeczki pieczemy! Może się przyłączysz? *łapie się Alexa, żeby nie upaść*

Addison: (Addison karkołomnie biegnie żeby utrzymać Izz w pionie, pokonuje lodówkę jednym odbiciem, kuchenka po tym biegu, nie będzie już taka sama, zaorała głową w jedną partię babeczek, ale biegnie, biegnie i już łapie Izz gdy... wpada w poślizg na babeczce i obie z Izz lądują na Alex'ie, który walnął organizmem o glebę) Oh, Dr Karev, miło Pana poznać, pomimo tych dramatycznych okoliczności, nic się panu nie stało mam nadzieję, Izz żyjesz?? (Addison cała w czekoladzie z babeczek spoczywa w ekstazie na Alex'ie)

Alex: Dzień dobry Dr. Montgomery znaczy sie dobry wieczór. Niech pani się nie martwi nic mi się nie stało. ale mam małą prośbę czy mogłybyście ze mnie zejść?? *delikatnie łapie obie panie za tyłeczki*

Addison: Oczywiście Dr Karev (Addison z Izzie wspierają się na sobie i trzymają jeszcze Alex'a za... koszulkę, już wstają, ledwo łapią równowagę, ale nie poddają się gdy nagle... straciły równowagę i poleciały do tyłu wciągając jednocześnie na siebie Alex'a) Dr Karev, jakże nam przykro, czy i tym razem nic Panu nie jest! My z Izz możemy tylko liczyć na pańską pomoc w powstaniu... (Addison i Izz z zachęcającym uśmiechem na twarzy)

Alex: *Alex jako prawdziwy gentelman* Proszę bardzo... *podnosi obie panie* chyba przesadziłyście trochę z alkoholem... a tak w ogóle to co pani robi w domu Mer?? *Alex zgrywa głupka i wcale nie zauważa Izzie*

Nagle słychać dzwonek u drzwi: Din don Din don..

Izzie: *Izzie niezrażona obojętnością Alexa przepycha sie przed Addie* Addison *podkreśla* i ja poznałyśmy się w szpitalu, to właśnie w jej imieniu podpisywałam umowę? A ty kotku, dlaczego nie śpisz? Podłoga twarda?

Alex: twarda pfff nie kpij ze mnie po prostu mój pęcherz moczowy był pełen....
Izzie, ktoś dzwoni czy mi się tylko zdaje?? *Addison znowu upadła na podłogę i nie daje znaków życia*

Izzie: Gdzie dzwonił ... *Izzie cielęcym wzrokiem wpatruje się w Alexa* co dzwonił... *i znów zatacza wprost na niego*

Alex: dobra Izzie idź do łóżka albo ja cię zaprowadzę ...... * delikatnie bierze Izz i wchodzi z nią po schodach*

Znowu słychać dzwonek u drzwi: Din don Din don
( Alex i Izzie zawracają do drzwi )


Izzie: *do wstawionej blond główki Izzie w końcu dociera przytłumiony dźwięk dzwonka* Alex, ktoś dzwoni!!! Czego nie mówisz! Trzeba otworzyć! *zataczając się uroczo i trzymając wszystkiego co popadnie (w tym Alexa, oczywiście) Izzie zmierza do drzwi, po drodze w kuchni natyka się na ciągle siedzącą na podłodze Addison* Addie!!! Co Ty tu robisz? *Izzie znów zapomina o dzwonku*

Addison: (Addison odzyskała przytomność, i myśli sobie: gdzie ja jestem... a co ja mam na twarzy...) O Izz... hey co Ty tutaj robisz?? Stało się coś? (Addison podaje tequile) Napij się! A co my tutaj robimy?

Znowu słychać dzwonek u drzwi: Din don Din don

*Alex ma dość pijanych dziewczyn. Idzie otworzyć w końcu drzwi*

Addison: Izzie... słyszysz tą muzyke... (Addie ma 'przesłuchy', a Izzie nic nie słyszy, więc zaczynają śpiewać)
You are the sunshine of my life
Thats why Ill always be around,
You are the apple of my eye,
Forever youll stay in my heart

I feel like this is the beginning,
Though Ive loved you for a million years,
And if I thought our love was ending,
Id find myself drowning in my own tears.

You are the sunshine of my life,
Thats why Ill always stay around,
You are the apple of my eye,
Forever youll stay in my heart,

You must have known that I was lonely,
Because you came to my rescue,
And I know that this must be heaven,
How could so much love be inside of you?

You are the sunshine of my life, yeah,
Thats why Ill always stay around,
You are the apple of my eye,
Forever youll stay in my heart.

love has joined us,
Love has joined us,
Lets think sweet love.

(pocieszne głosy słychać w całej okolicy)

* a ponieważ pięknie im szło, gdy tylko skończyła im się piosenka znalazły nową... i jeszcze piękniej było!*
If I
Should stay
I would only be in your way
So I'll go
But I know
I'll think of you every step of
the way

And I...
Will always
Love you, oohh
Will always
Love you
You
My darling you
Mmm-mm

Bittersweet
Memories
That is all I'm taking with me
So good-bye
Please don't cry
We both know I'm not what you
You need

And I...
Will always love you
I...
Will always love you
You, ooh

I hope
life treats you kind
And I hope
you have all you've dreamed of
And I wish you joy
and happiness
But above all this
I wish you love

And I...
Will always love you
I...
Will always love you

I, I will always love
You....
You
Darling I love you
I'll always
I'll always
Love
You..
Oooh
Ooohhh

Alex: O witam dr. Sloan co za niespodziewana wizyta *hmm może spodziewana* co pan tu robi o tej porze?? * Mark wprasza się do domu* To może pójdziemy do kuchni *uśmieszek Alex'a*

(wchodzą do kuchni)

Mark: Co one... ( Marka zatyka. Widzi na podłodze je dwie, śpiewające, w sztok pijane, ubabrane w czekoladzie) ...
O Holly Mother of Destruction!
Do Alexa - Jak mogłeś pozwolić im doprowadzić się do takiego stanu?! Alex?!

Alex: Ja ich nie doprowadziłem do takiego stanu to TEQUILA, gdy wszedłem do kuchni juz były lekko wstawione Dr. Co z nimi zrobimy??

Addison: Mark!!! jak dobrze Cię widzieć! Może pośpiewasz z nami... Albo nie... jak tam chcesz... dla kogo ja ta piosenkę śpiewała ... oooooooooo dla Mark'a!! Podobało się ?!

Mark: Ja nie mówię że to ty je doprowadziłeś do takiego stanu tylko że im pozwolileś!
No to tak.. na początek... może weźmiesz Stevens do jej pokoju.. gdzie on jest? Góra? Dół może? Góra? O to kiepsko… Dasz sobie rade? ( Alex kiwa głową) A ja Addison pozbieram z podłogi na początek.. ( bierze głęboki oddech i zanurza się w kuchni).
Addison ślicznie śpiewasz ale jest 3 w nocy a sąsiedzi chcą spać... w sumie.. jebać sąsiadów. Masz jeszcze tequile?

Alex: Izzie chodź do łóżka chyba trochę przesadziłaś z tequila pewnie i tak nie będziesz jutro nic pamiętała... *Alex ponownie bierze Izzie i zataczając się razem z Izz wchodzą na górę*

Addison: Tequile... nie... nie ma już... weź poślij kogoś po wódkę mineralną! Bo na rano trzeba... a co tutaj robisz?? Gdzie Izzie??

Izzie: *Alexowi udaje się w końcu dotargać półprzytomną Izzie do pokoju* Alex! Gdzie ja jestem? Gdzie moja Tequila? Aleee...xxx... o kręci sięeę... jakie piękne kolory... *Izzie traci przytomność elegancko padając na łóżko*

tymczasem w kuchni...

Mark: Wypisałem się na własną prośbę.. powiedziałaś że wprowadzasz się do Mer więc, przyjechałem do ... Ciebie. Przeprosić.. pogadać. ( Mark patrzy w sufit a Adison rysuje babeczką po podłodze ). Alex zabrał już Izzie do łóżka. Może Ciebie już też zaniosę? Co ty na to. ( Patrzy na napis na podłodze: "Mark is love").

Addison: ja nigdzie nie idę! babeczki dobre są! idź po tą wódkę mineralną! ja nigdzie nie idę!! poczęstuj się babeczką! dla ciebie upiekłam! ja nigdzie nie idę!

Mark: Dla mnie? ( uśmiech ) Upiekłaś dla mnie babeczki? Dla mnie?
To ja miałem wstrząs mózgu nie ty. ( Addison robi okrągłe oczka)
No dobra my little drunkard. ( siada obok niej ) A z czym te babeczki?

Addison: Że jak... aaa babeczki... no dla Ciebie są... z... wiórkami kokosowymi... chyba. Miałeś wstrząs mózgu... a tak... co Ci się stało? A gdzie jest Izzie!? Ja chce Izzie?! Gdzie Izzie jest? Mówiłeś, że gdzie jest Izzie??

Mark: Co mi się stało? Pobiłaś mnie ludzką nogą! Whatever...
Alex poszedł z Izzie do łóżka.. znaczy nie poszedł ..yy nie wszedł z nią ( myśli: chyba ) ale zabrał ją do sypialni. ( Mark próbuje babeczki ).. Umm.. delicious.. OMG! Macie więcej? ( patrzy na Addison która znowu cos nuci ). Addison powinnaś się położyć.
Jutro rano do pracy trzeba wstać, a na kacu i tak Ci będzie ciężko kogoś nie zabić.
I nie sprzeczaj się ze mną bo nie mam siły na kłótnie.. padam..
Miałem dzisiaj koszmar senny.. widziałem wędrujące po korytarzu jelito cienkie które pełzło do Brudownika.. brr... to było jak sen ja jawie...

Addison: (Mark próbuje zabrać Addison i zanieść ją do pokoju)Mark... Co robisz?

Mark: ( Mark dyszy ) Niosę Cię do pokoju [color=green]( bierze ja wbrew woli na ręce i wnosi po schodach. do siebie: Boże co za mamut.. nie dam rady.. mój krzyż.. ). Niesie ją do sypialnie i kładzie na łóżku. Rozbiera się i pada obok. Po chwili słychać ciężki i miarowy oddech Marka który można traktować jak chrapanie..[/color]

Addison: (Addison pociesznie leży sobie, odwraca głowę w bok, patrzy, ooo Mark... śpi, co za szczęście) A gdzie ta Izzie się podziała? Może ja poszukać pójdę...(Addison wstaje i znowu zachwianym kroczkiem idzie na poszukiwania Izz. Idzie sobie korytarzem od ściany do ściany, zagląda do łazienki... ani śladu Izz, idzie sobie dalej, wchodzi do jakiegoś pokoju... tam też pusto, idzie więc sobie dalej zatacza sie do ostatniego pokoju na piętrze, patrzy... jakaś postać leżąca na środku pokoju... dalej... no wreszcie! Izz w łóżku! Przechadza się w stronę łóżka, żeby wybudzić Izz, gdy nagle przepada przez coś.. lub kogoś, myśli: a tak, to ta postać co ją wcześniej widziałam. Pada na łóżko obok Izz i mówi) Izzie... Izzie... Izzie, obudź się, Izzie!

Izzie: *półprzytomna Izzie otwiera jedno oko* eee... Dr Montgomery... już biegnę, gdzie pacjentka? * Izzie podnosi się szybko z łóżka, ale po chwili traci równowagę i siada na Alexie* moja głowa... co się dzieje gdzie ja jestem? *zerka na Addison, która leży na łóżku z głupawym uśmieszkiem* Addie, gdzie moja butelka?

Addison: (hmm... a wydawało mi się, ze już się skończyło wszystko... ) Izzie... my już nie mamy butelki... pełnej, dwie puste mamy... chyba, że nowej jakiejś poszukamy... (Addison z największym trudem wstaje z łóżka) Izzie... idziemy do kuchni, tam musi być alkohol!(Addison podnosi Izzie i idą razem do kuchni)Izzie weź poszukaj butelki... jedną znalazłaś, to i drugą znajdziesz...

Izzie: *Izzie trzymając się czego popadnie przeszukuje kuchnie Mer* nie ma, nie ma, tu nie ma i tu też nie ma ... and I still haven't found what I'm looking for... *zaczyna nucić* a tutaj, tutaj ... JEST!!!! Addie! Mam butelkę!

Addison: Yaaaaaaaaay!!! (Otwierają butelkę i piją sobie)Izzie... ja już... mam... chyba dość. Ty chyba też...
W tym momencie, Addison i Izzie, padają w kuchni, jak jeden mąż zmęczone i upojone alkoholem.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Partner Greys Anatomy World Strona Główna -> Montaż Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin