|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Izzie Rezydent
|
Wysłany:
Sob 18:06, 21 Kwi 2007 |
|
|
Dołączył: 01 Kwi 2007
Posty: 318 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chehalis
|
W szatni
(w szatni siedzą Izzie z Meredith i Alexem, wchodzi Xtina, jej wzrok ląduje na Izz)
Cristina: Dr Model, założyłaś gorzelnię? (wzrok na Mer) ... do spółki z Meredith? Wszyscy wczoraj chlaliśmy?!
Izzie: Cristina, cześć... o matko!!! (Izzie wybiega z szatni zakrywając ręką usta)
Meredith: O Cristina…gdzie się wczoraj straciłaś (łapie się za obolałą głowę) I błagam nie przypominaj mi wczorajszego dnia bo w nocy mój dom zamienił się chyba w konkurencyjny dla Joe'a bar i powiększył się o kolejnego lokatora.
Cristina: (patrzy na wybiegającą Izz) I gorzelnia nawaliła
(zwraca się do Mer) Ja się nigdzie nie straciłam! Spałam jak mój wczorajszy były pacjent! Jak trup znaczy. A niby gdzie się miałam tracić?
Zaraz, jakiego znowu lokatora?
Meredith: Spałaś jak trup? Masz mine jak....jak ja kiedy idę do łóżka z jakimś facetem z baru (śmiech) ale skoro spałaś...A lokatora przytargała ruda, o czym zapomniała mi powiedzieć zanim rozgościła się na mojej podłodze w kuchni a jest nim nikt inny jak McSteamy.
Cristina: (śmieje się razem z Mer) No mnie do spania z obcymi facetami to jeszcze daleko *w myślach: w tym szpitalu nic się nie ukryje* Jesteś taka niezadowolona z powodu McSteamiego? Spałaś z nim, może znowu cię przeleci? A po twojej minie widzę, że tego chcesz. Bardzo.
(do szatni wpada wściekła Bailey)
Bailey: Gdzie Wy jesteście? obchód się dawno zaczął! co wy tu robicie? ploteczki, co? no kto z kim poszedł do łóżka? ranyyy kto zostawił zepsutą kanapkę? czemu tu tak śmierdzi? zróbcie cos z tym, ale najpierw lecieć na obchód!
i zróbcie cos z sobą, bo wyglądacie jakbyście byli na mega imprezie!
(wchodzi blada jak śmierć Izzie)
Izzie: Dzień dobry Dr Bailey
Meredith: (przygotowuje sie do obchodu, rozmawia z Cristiną) Powrót do normalnego życia... Masz szczęście...nie sypiasz z obcymi i nie przeżywasz tego co ja...i jak możesz pytać czy się cieszę? To był jednorazowy wyskok, naładowanie akumulatorka, zresztą nawet jakbym chciała to z rudą po jednym dachem raczej nie da rady, wole się nie narażać. Czy to nie dziwne? Mieszkam w swoim domu, a boje się własnych lokatorów…
Cristina: Kick them out.
Bailey: Jakie tam dzień dobry? żadne dzień dobry! dzień dobry to było 15 minut temu jak powinniście mnie zobaczyć i powitać na obchodzie!
(Bailey wychodzi a stażyści w drodze na obchód rozpamiętują wczorajszą noc)
Alex: *Alex do Izzie* Izzie czy ty w ogóle cos pamiętasz??
Izzie: *Izzie patrzy lekko nieprzytomnie na Alexa* A co powinnam pamiętać? Piłam z Addie, potem piłam z Addie, potem... eee... *myśli intensywnie* potem ... O Holy Mother of Destruction!!! potem zabrałeś mnie na górę... yyy...
Alex: dobra pogadamy później... skupmy się na obchodzie
Meredith: (do Cristiny) Myślisz że mogę? Sama podpisałam umowę, bez czytania...Nie patrz na mnie jak na ofiarę, chciałam zdać się na los. Teraz musze pogodzić się z tym, że będę wpadać na Sloana w łazience, a na rudą w kuchni.
Cristina: Poprawka - jak znam życie to na Marka bez ubrania. Nie tylko w łazience.
(idą dalej na obchód)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|