Partner Greys Anatomy World - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum Partner Greys Anatomy World Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Episode 01.05 - scena pierwsza, czyli śniadanie
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Partner Greys Anatomy World Strona Główna -> Montaż
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Izzie
Rezydent
PostWysłany: Pon 13:54, 30 Kwi 2007
Rezydent


Dołączył: 01 Kwi 2007

Posty: 318
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chehalis

Poranek w kuchni

(Mer zaspana schodzi do kuchni, widzi Marka robiącego śniadanie, chce odejść, ale zapach jest tak kuszący, że nie może się powstrzymać)

Meredith: O dzień dobry... (sili się na obojętny ton) Co tak pachnie? Robisz śniadanie? Potrafisz gotować?! (z zaskoczeniem)

Mark: ( Obraca się ze zdziwieniem ) A niby dlaczego miałbym nie umieć? Dzień dobry.
( Mark trzepie jajka, dodaje cukier i mleko ) Dasz się namówić na zapomnianego tosta francuskiego?
Robie całkiem niezłe. Wolisz na ciepło czy na zimno?

Meredith: (Mer nie wie co powiedzieć w końcu siada do stołu z miną wygłodzonego afrykańskiego dziecka) Ja...znaczy jeśli już to na ciepło.. Tylko nie myśl, że sama nie potrafię zrobić sobie śniadania...zabieram się za to jak tylko mam czas... (myśli: kiedy to ostatni raz było? pół roku temu?)..i nie jestem niechlujem. Ten bałagan w kuchni jest tylko.. ee... chwilowy..

Mark: ( Mark przewierca wzrokiem Meredith ) Ten bałagan na blacie kuchennym to akurat ja zrobiłem. ( Mark odwraca się do Mer plecami i zaczyna smażyć tosty na piękny złocisty kolor. ) A bałagan w całym mieszkaniu też chwilowy? Bo w tym labiryncie kartonowych pudeł można się zgubić. Na słodko czy na słono?

Meredith: Na pewno ktoś to kiedyś posprząta...mieszkanie zresztą też...jesteśmy przecież bardzo zapracowanymi ludźmi, nie mamy czasu na takie przyziemne sprawy jak sprzątanie… pudeł na razie tez nie chce rozpakowywać… aha i poproszę na słono (Mer juz prawie cieknie ślina)

Mark: Taa... na pewno. Tylko kto? Z nieba Ci gosposia nie spadnie. Trzeba wynająć.
( Mark wyjmuje z lodówki ser żółty i szynkę ). Przydało by się też zrobić zakupy.
Można by tez wyprać firanki i umyć tą lodówkę bo zgnije od wewnątrz niedługo. A firanki się rozsypią w pył. Kiedy ty ostatnio tutaj sprzątałaś bo dom jest w opłakanym stanie.
( Mark obraca się z tacą pełną smakowitych tostów) Śniadanie do stołu podano. ( Mark przeciera ręką stół, w powietrze wzbijają się tumany kurzu ).

Meredith: Gosposie? To chyba nie taki zły pomysł...Chyba, że ustalimy jakieś… dyżury, obowiązki domowe czy coś w tym rodzaju...w końcu chyba wszystkim zależy na porządku (myśli: mi nie zależy) i dziękuje za śniadanie (łapczywie rzuca się na talerz i zaczyna w szybkim tempie jeść przyrządzone przez Marka tosty)

(Addison niesiona zapachem tostów, popisowego śniadania Mark'a, podąża do kuchni, w końcu zdążyła poznać zdolności kulinarne Mark'a po 2 miesiącach wspólnego życia. Addison dociera do kuchni, widzi Mark'a przygotowującego tosty i Mer wcinającą tosty. Addison słodko całuje Mark'a w policzek)

Addison: Hej Mark. Kiedy wstałeś? Mmmm... tosty.

Mark: Mmmm.. a co ty dzisiaj taka słodka od rana? (całuje Addison dla odmiany w usteczka)
Częstuj się. Ty mi upiekłaś babeczki to nie mogłem pozostać gorszy. Na słodko czy na słono? ( Mark wyjmuje z lodówki jeszcze resztkę dżemu i bitej śmietany )
Jak spałaś?

Addison: Na słodko... Świetnie spałam, a wiesz coś o tym... (uśmiech wart tysiąca słów)
(Addison idzie do stołu, przy którym Mer pałaszuje tosty.)
Good morning Dr Grey! Jak się spało? Jak tościki smakują? Widzę, że bardzo... Mark jest dobry, absolutnie... we wszystkim. Coś Pani o tym już wie? Prawda? (Addison z powalającym uśmiechem na twarzy w denerwująco wesołym nastroju)

Meredith: (Mer powoli podnosi głowę z nad talerza, oczywiście coś jej spływa po brodzie) Dzień dobry dr Montgomery- Shepherd ( uśmiech bright and shiny) Spało się bardzo dobrze w końcu to mój dom(myśli: tylko przydałoby się trochę ciszy w nocy), a tosty oczywiście przepyszne...Dr Sloan jest rzeczywiście...mistrzem (myśli: ona wie, matko boska, aniele boży ona wie, tylko skąd?) Może kawy? (słodki głos)

Addison: Ta... (rozmarzony wzrok) zdecydowanie... jest mistrzem. Kawy... a tak chętnie. Tościki się nam kończą. (Do Marka) Mark kotku... kiedy następne tościki będą?

( w drzwiach pojawia sie jeszcze zaspana, ale już radosna jak szczygiełek Izzie)

Izzie: Dzień dobry, witam wszystkich!!! Ktoś sobie życzy śniadanko? Mam nastrój na naleśniki ... (jej wzrok właśnie trafia na pusty talerz Mer i ser na jej brodzie) Widzę, że ktoś mnie uprzedził i ... Mer, masz ser na twarzy. (odwraca się i widzi krzątającego się Marka) O! Dr Sloan! My Knight in Shining Whatever. Nie tylko uratował mi życie, jeszcze śniadanie zrobił *super uśmiech*

Meredith: Ser? Jaki ser? Oh… yyy (szybko ściera ser z brody) A co do śniadania to dr Sloan chyba nie da ci umrzeć z głosu. Siadaj i delektuj się jednym porządnym posiłkiem na miesiąc (myśli: przynajmniej w moim przypadku). Alex jeszcze śpi?

Izzie: Alex, tak, dobrze, że chociaż nie chrapie *Izzie spogląda pożądliwie na słoik z dżemem i bitą śmietanę* czy jest szansa, że załapie się na tosta na słodko Dr Sloan?

Mark: Widzę, że moje tosty mają większe powodzenie niż ja ( czaruje panie obecne w kuchni swoim uśmiechem ) Meredith masz może jeszcze jajka? ( Mer wskazuje na szafkę nad kuchenką ) O to dobrze. Masz może jeszcze jakiś chleb? To dorobię jeszcze kilka tostów zanim pójdę dla Izzie. Jeszcze ktoś chętny?

Izzie: (Izzie dostaje w końcu upragnionego tosta) mhmmm... Dr Sloan, ten tost jest genialny (mówi z pełnymi ustami, oblizując palce z dżemu), jest prawie tak dobry jak moje babeczki, prawda Addie?

Mark: ( Mark odwraca się do Addison ) Jej babeczki? Czy mnie słuch nie myli?

Addison: (Addison nadal bright and shiny) Taa... wyśmienite. A tak babeczki Izzie, razem piekłyśmy dla Ciebie Przecież wiesz, że moje zdolności kulinarne są zerowe (trzepota rzęsami)

(zaspany Alex wchodzi do kuchni i się przeciąga)

Alex: Co za piękne zapachy.. (Alex bierze od Izzie tosta i go zjada)

Mark: ( Mark uśmiecha się do Addison ) Liczą się intencje i dobrze chęci. Kocham Twoje zalety i wady ( patrzy na niezadowoloną Addison ) Ale ty przecież wad nie masz kochanie ( całuje Satan w czoło )

Izzie: Alex!!! to było MOJE!!! co ja jestem instytucja charytatywna? dzięki mnie masz gdzie spać, teraz mam cię jeszcze karmić? niedoczekanie... Jestem głodna ... *mina smutnego, głodnego szczeniaka*

Alex: Dzięki tobie mam gdzie spać chyba zapomniałaś to jest dom Meredith (Alex oddaje Izzie tosta) trzymaj

Meredith: Jak miło, że ktoś jeszcze o tym pamięta (mruczy) Jakie macie plany na dzisiejszy wieczór? Czy powinnam się przygotować na zbieranie kogoś z podłogi? Sprzątanie wymiocin? (myśli: musze kupić nowy zapas tequili) Nie obraźcie się, ale wolałabym wiedzieć teraz, bo nie jestem przyzwyczajona do innych alkoholików w tym domu poza mną (standardowy, poranny bełkot)

Mark: Chętnie bym się napił troszkę. I wybrał się gdzieś. Co ty na to Addison ( Addison odrywa wzrok od tosta ) No co? Jest może gdzieś w pobliżu jakaś impreza? w piątek można zaszaleć. Znaczy ja mogę.. bo w sobotę mam wolne ( widzi nienawistne spojrzenia współlokatorów ) ( mruczy: nie umiem jeść śniadania w grupie... )

Addison: Piątek jest dobry. A jak reszta? Jak tam wasze dyżury? Oł... dr Grey co Pani na to?? (pocieszny uśmiech)

Meredith: Wy macie na myśli imprezę tutaj? W moim domu?! Nie wierze, że po tym wszystkim....to jest po prostu.... (Mer zastanawia się chwile, analizuje wszystkie za i przeciw) ...bardzo dobry pomysł ! (myśli: tequila, duuużo tequili). Chyba wszystkim przyda się odrobina relaksu. Tak, to miało znaczyć zapraszajcie ile chcecie i kogo chcecie. I nie będziecie mieć nic przeciwko, że ja zajmę się alkoholem? (myśli: niech tylko ktoś ma coś przeciwko to zabije). No i piątek jak najbardziej jest dobry. Alex? Izzie? Wam chyba też pasuje?

Izzie: (Izzie kończy pochłaniać odzyskanego tosta) jasne!! mnie pasuje, mogę zaprosić kilka osób? Ja w sumie nie mam dużo znajomych, więc to chyba nie problem ?

Alex: impreza ooo tak ja jestem za.... *mówi do Izzie i Addison* Tylko nie przesadźcie *uśmieszek*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Partner Greys Anatomy World Strona Główna -> Montaż Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin