Dołączył: 25 Kwi 2007
Posty: 209 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Tuż przed imprezą
(Mark i Addison spoczywają pociesznie objęci na kanapce i wcinają dekoracyjne kanapeczki wymęczone przez obojga chwilę wcześniej w kuchni.
Oglądają "Modę na sukces" i śmieją sie do rozpuku )
(Mark wkłada Addison kawałek bagietki do ust.)
Mark: Myślisz że Rick wyzna Amandzie, że miłościom jego życia jest Amber?
(Addison karmi Mark'a kanapką)
Addison: Chyba za jakieś 200 odcinków, w międzyczasie Kimberly, dowie się, co z Amber i dzieckiem...
(Na tę miłą pogawędkę trafia Izz.)
Izzie: Yay! Addie, Dr Sloan!!! Macie kanapki! Widzę, że teraz z głodu już na pewno nie pomrzemy. *uśmiech* Mogę się poczęstować? (Izzie wciska się na kanapę pomiędzy Marka i Addison.) Co oglądacie?
(Mark niechętnie wpuszcza radosną jak szczygiełek i jednocześnie szczypiorek na wiosnę Izzie pomiędzy siebie i Satan. Addison prycha ze złości i rzuca Markowi jednoznaczne spojrzenie, którym prawdopodobnie sugeruje, że jak najszybciej muszą się jej pozbyć z pokoju. Mark odkłada kanapki na stoliczek, jak najdalej od Izzie. Pośpiesznie wyłącza telewizor.)
Mark: Oglądaliśmy ER ale właśnie się skończył... cóż za nieszczęsny zbieg okoliczności. Kanapek jest pod dostatkiem. Ale reszta czeka w kuchni. Jeśli chcesz, są twoje. (Addison wytrzeszcza oczy. Mark odpowiada wzruszeniem ramion i wzrokiem "No co?"). I po (myśli: po uratowaniu ci życia, po reanimacji usta-usta...) wspólnym zamieszkaniu możesz mi już chyba mówić Mark. W końcu jesteśmy współlokatorami. (Addison jeszcze bardziej wytrzeszcza oczy, a Mark rzuca jej kolejne spojrzenie z serii "No co?" Tym razem po tytułem "No co znowu?") I właściwie to mieliśmy zamiar iść na górę do sypialni i dokończyć rozmowę... (Twarz Addison nabiera takiego wyrazu, jakby chciała powiedzieć "Wreszcie gada do rzeczy" i uśmiecha się piekielnie. W tym momencie Izzie przypuszcza atak na kanapki, ale Mark w porę bierze talerz do rąk.)
(Jednak sprytnej i zwinnej Izzie udaje się dopaść jedną, nie zważając na komentarze Marka, usadza się wygodniej na kanapie)
Izzie: Mhhmmm... Pycha! Co myślicie o tym wspólnym mieszkaniu? Addie, dlaczego tak zamilkłaś i minę masz taką dziwną, coś cię boli?
(Addison milczy sobie jeszcze chwilę, po czym...)
Addison: A cześć Izz, tak się zamyśliłam jakoś, ten serial taki fascynujący i pasjonujący. (No i jak teraz na górę wpełzniemy... Posyła Markowi pytające spojrzenie.) A Ty co tutaj już robisz? Myślałam, że masz dyżur do 22?
Izzie: Nie, nie, dzisiaj na szczęście mogłam wyjść wcześniej. (Izz rozgląda się za kolejną kanapką.) Planujecie coś specjalnego na dzisiejszy wieczór?
Mark: Planowaliśmy spędzić trochę czasu we dwoje. SAM NA SAM (mówi bardzo wolno i dosadnie). Ale jeśli samotność ci aż tak doskwiera, to możemy zmienic troche plany... Na przykład zostawić ci połowę kanapek i iść na góre. Sami....
(Izzie patrzy zdezorientowana na Marka.)
Izzie: No tak, troje to już tłum... to ja lepiej pójdę....
Addison: (No co ona, czyżby lubiła tłum... No bez przesady, przecież są jakieś granice.) Izzie Słonko... zaczekaj, Mark chciał tylko powiedzieć, że chcieliśmy spędzić razem trochę czasu... zanim impreza się zacznie. A właśnie, bo będziesz na imprezie?
Izzie: Nie, Mark miał racje, wy zostańcie. Ja muszę trochę odpocząć, pójdę pod prysznic, mam pokój dla siebie póki Alexa nie ma...
(Izzie kieruje się ku schodom.) A, i dzięki za kanapkę!
(Addison patrzy znacząco na Marka wzrokiem "Sexu już nie będzie", Mark wzdycha, patrzy na odchodzącą Izzie. Postanawia uratować sytuacje na ile sie da i poudawać super hero.)
Mark: Izzie! Nie chciałem być nieprzyjemny. Będziesz na tej imprezie? Nie może tam zabraknąć Miss Uroku Osobistego
(myśli: no to teraz sexu na pewno nie będzie).
Izzie:
(Izzie uśmiecha się) Pewnie, że będę i dlatego muszę iść, i trochę się przygotować, bo inaczej będzie Miss Zombie.
(Addison przygląda się Markowi zmrużonymi oczami.)
Mark: A jesteś z kimś umówiona?
(Mark zastanawia się, dokąd ta rozmowa zmierza, a Addison świdruje go wzrokiem i zapewne zastanawia się, co on knuje.)
Izzie: Nie, przyjdę sama i będę szukać szczęścia.
(Izz wychodzi, uśmiechając się figlarnie.)
Mark: A szukaj, szukaj... Kto wie...? Może znajdziesz je u siebie w pokoju na podłodze. Jak nie, to na imprezie będzie pełno pseudo ogierów. Do wyboru, do koloru.
(Mark patrzy na zniecierpliwioną Addison.) A teraz...
Post został pochwalony 0 razy
|