Partner Greys Anatomy World - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum Partner Greys Anatomy World Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Episode 1.06 Męska rozmowa czyli Mark i Derek w łazience
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Partner Greys Anatomy World Strona Główna -> Montaż
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Meredith
Główny Rezydent
PostWysłany: Czw 20:37, 14 Cze 2007
Główny Rezydent


Dołączył: 01 Kwi 2007

Posty: 488
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Seattle

Łazienka


(Derek zawsze dziwił się ludziom, którzy wystrzegali się picia ze względu na możliwe konsekwencje. Tak naprawdę, gdy alkohol uderza do głowy i przyjemnym uczuciem rozluźnienia rozlewa się po całym ciele, jesteś bogiem i nic ci nie może tego odebrać. Wprawdzie sam miał dość mocną głowę - jak na neurochirurga przystało - ale zdarzyło mu się parę bliskich spotkań z morzem alkoholu. I zawsze wychodziło mu to na dobre.
Tak jak teraz. Wychodząc z sypialni Meredith (i, jak się zdawało, nie tylko jej) miał znakomity humor. A żeby go jeszcze polepszyć udał się do łazienki.)

(Najpierw zdziwił go widok Marka siedzącego na podłodze z głową opartą o krawędź wanny. A potem zrozumiał, widząc wyraz jego twarzy. W końcu Mark to Mark. Męska dziwka. Ale brat.)


Derek - Moja żona? (Zapytał rzeczowo, wiedząc, że nic mu nie zepsuje tego dnia humoru. Mark mruknął.) To miło. Wiesz, tak sobie myślę - jesteś dla mnie jak brat. Mimo wszystko. Mogę cię wykląć, wydziedziczyć i dać kopa na drogę, ale dalej jesteś brat. A z Addie... To jakbyśmy dzielili się zabawkami.

( Mark zmierzył Dereka swoim do cna skacowanym wzrokiem. Był ostatnia osoba jaką chciał tutaj, dzisiaj zobaczyć. Zdziwiło go jego przyjazne nastawienie i ironiczny uśmieszek. I te teksty. Czy ten Kazachstan aż tak zmienia ludzi?)

( Mark odsunął się od wanny i przesunął w lewno opierająć o ściane. Chwile siedzieli i patrzyli się na siebie w milczeniu aż Mark przetrawił każde słowo swojego przyjaciela )


Mark - A z czego przepraszam bardzo miałbyś zamiar mnie wydziedziczyć bracie? A se klnij, kop. Może i zasłużyłem. I nie patrz się tak na mnie! ( znów siedzą w milczeniu i wpatrują się w siebie jak w obrazki )Dziwi mnie Twoje nastawienie do Addison jako "Zabawki". Nie będą sie dzielił moimi "zabawkami". To teraz moja piaskownica. Odszedłeś - przepadło.

(Derek parska. Mark jest sobą, co stanowi upierdliwy acz przyjemnie przewidywalny element wszechświata.)


Derek - Dobrze wiesz, że to ona odeszła. Do ciebie, swoją drogą. I, nie, nie traktuję jej jak zabawki. Była moim życiem długo - może nawet za długo - i doceniam to. Ja nie byłem najlepszym mężem. Ona nie była najlepszą żoną. O ile zostanie z tobą raczej nie będzie miała drugiej szansy. Ale to też wasza sprawa.(Siada obok Marka i też opiera głowę o wannę.)
Nie oddałbym ci jej, gdybym mógł ją zatrzymać. Ale nie mogę.

( Teraz Mark zaczyna parskać. Jak on lubił droczyć sie z Derekim! Przypomniało mu się dzieciństwo. Kucyki, karuzele, lody, kremówki, nagie kąpiele w bajorkach, okradanie sadów sąsiadów... A to wszystko z nim..)

Mark - Tak. Jasssne. Yhy. Oczywiście. Jak mnie zostawi to dasz jej drugą szanse? Tak mam to rozumieć? Och.. jaki ty dobry i łaskawy.. aż łeska kręci mi się w oku.Mogłeś ją zatrzymać. Jak za Tobą biegała, wydzwaniała. Została ze mną z braku faceta. It's all I know...( w tym momencie Derek zrozumiał czemu Mark jest w takim parszywym stanie i zrobiło mu się go żal, a Mark wreszcie zrozumiał co Derek miał na myśli )
Boże jaki ja dzisiaj niekumaty. Ty miałeś na myśli że nie możesz jej zatrzymać bo nie chcesz jej zatrzymać. Dzisas.... Meredith jest aż taka dobra w te klocki?( udawał jakby nigdy nic że nie posiada jeszcze tej wiedzy, tak będzie lepiej, zdecydowanie lepiej bo przeciez nie jest typem samobójcy... )

(Derek patrzy na niego podejrzliwie ale nic nie mówi. Właściwie nie przeszkadzało mu wcześniej to, że sypiał z większością kobiet, które jemu się podobały. I tak nie gustował w dziewicach - nie był parszywym smokiem. Mógł je mieć, o ile miał je ZANIM miał je Derek. Oczywiście nie było pewności, że miał Mer - albo Mer miała jego - ale to tez nie miało znaczenia. O ile nie przywlókł do niej jakiejś choroby wenerycznej, co mu się coraz częściej zdarzało.)

Derek- To nie jest tak. Gdyby ona chciała... i ja bym chciał... Chociaż teraz jest jeszcze Meredith. Nie wiem, naprawdę. Możemy o tym nie rozmawiać?(Mark marszczy brwi.) O związkach. Porozmawiajmy o czymś innym. Czymś dobrym na kaca. O, mam. Moja żona nadal jest taka dobra, jak była kiedyś? To znaczy zanim zaczęła udawać zimną i niedostępną, żeby mnie ukarać z wyjazdy na konferencje. Jest?

( Mark w kompletnym szoku patrzy na Derka, odsuwa się od niego na wyciągnięcie łokcia i świdruje go wzrokim )

Mark - A jak do cholery mam porównać skoro nie wiem jaka była przedtem! ( Derek kiwa ze zrozumieniem głową ) Probably yes. Naprawdę interesuje Cię moja relacja z dzisiejszej nocy? To raczej ty sie podziel. Ty miałeś Addison 11 lat a ja Meredith jeszcze ani razu.( wiedział że jeszcze będzie żalował słówka "jeszcze" ) Znaczy nigdy nie mam zamieru się przekonywać. I dlatego Cie pytam...

(Derek patrzy na niego krzywo, po czym kładzie rękę na czole gestem zmartwionej mamusi. Mark z obrzydzeniem otrząsa się z obcej kończyny i odsuwa jeszcze kawałek, starając się aktywnie ignorować ból głowy.)


Derek - Och, oczywiście, że masz zamiar się przekonać. Mark, nikt nie uwierzy, że nie. Ale jestem spokojny - Meredith nie jest taka. (Mark coś mruczy pod nosem.) Och, zamknij się. Odpowiadając na twoja zaczepkę: seks był na tyle dobry, że nie muszę o nim opowiadać. Ale rozumiem, że o coś chciałeś zapytać. Wal.

(Mark przygląda się z uwagą Derekowi. Oddałby wszystko żeby zobaczyć teraz mine Derek kiedy dowiaduje się że Mer nie postrafiła się oprzeć jego urokowi. Ale życie to chyba za wysoka cena. )

Mark - Nie no jakiś specjalnych pytan nie mam. A jak było w Kazachstanie?

(Derek warczy. Groźnie. Przeciągle.)

Derek - Zamknij się.(Po chwili.) Dlaczego cię tak interesuje, jak było z Meredith?

(Meredith wchodzi do łazienki, gdzie najwyraźniej Mark i Derek urządzili sobie sekretne rendez-vous, brakowało tylko świec i muzyki. Tak, zdaje sobie sprawe z tego jak się prezentuje, ale pociesza ją fakt, że w tym pomieszczeniu i tak wygląda najlepiej.)

Meredith - Ludzie...dajcie żyć, jest 10 rano, mój pęcherz ma inne potrzeby niż patrzenie na dwóch półnagich facetów na kacu. Swoją drogą widziałam was w lepszym stanie. (myśli: zdecydowanie lepszym)Jazda stąd...czy mi się zdaje czy odpłw już zatkany..(wciska Markowi szczotke do kibla)No dalej....odtykaj. No co sie patrzysz? Odtykaj!(myśli: kazałabym Derekowi, ale z uwagi na ostatnią noc...chyba nie wypada)

( Derek z satysfakcją wychodzi z toalety i na korytarzu potyka się o gumową kaczuszke. Mark zabiera się za odtykanie kibla. I nic. Widzi kawałek materiału który dalej nie pójdzie. Podwija rękawy i ręką wyciąga jakiś czerwone gacie. Mer patrzy na całą scene z wyraźnym obrzydzeniem. )

Mark -No co? Trzeba jakoś to wyciągnąć! Następnym razem sama sobie pogrzeb.

Meredith -Czy wydaje ci się, że te męskie,oczojebne, czerwone spodnie są moje? Jeśli tak to gratuluje dedukcji. Swoją drogą jaki facet chodzi w czerwonych gaciach... (Meredith patrzy na Dereka, który jakimś cudem podniósł się z ziemi i nienawistnym wzrokiem patrzy na gumową kaczuszkę)Masz rozwalone czoło.(wzdycha i podchodzi do apteczki, z której masowo wysypują się plastry Hello Kitty, wyciąga jeden i podaje Derekowi)Przyklej, nie będe teraz jedyną osobą, która nosi to na czole (myśli: no co z przeceny trzeba brać!) Boli?(Mer sili się na obojętność, nie wie, że Mark WIE)

Mark - Po pierwsze to nie spodnie tylko slipy. Gratuluje dedukcji. ( odkłada szczotke do kibla )A po drugie to czy ja sugerowałem że Twoje? Chyba bym musiał się potknąć o gumową kaczuszke.( Derek rzuca mu nienawistne spojrzenie )
To ja chyba już nie przeszkadzam bo po tak gorącej nocy, chce się najczęściej porozmawiać.( Meredith patrzy na Marka przerażonym spojrzeniem z serii opatentowanej przez nią "Cholera! Ty wiesz! Skąd!?" )
( Mark wychodzi )

Derek - Nie. (uśmiech a la McDreamy) Nie boli.(Bierze plasterek, przygląda mu się ciekawie, po czym z miną bohatera przykleja sobie na czoło.) W każdym razie wzbudza sensację wśród pacjentów. Muszę iść do szpitala. Ale najpierw coś zjem, macie tu jakieś jedzenie? (Meredith wzrusza niepewnie ramionami.)Trudno, poszukam.

(Nie wychodzi jednak, opiera się tylko bokiem o framugę drzwi i uśmiechnięty patrzy ma Mer. Ona bardzo usilnie udaje, że jego rozmarzony wzrok nie odbija sie w lustrze, a ona nie zwraca na niego uwagi. Derek uśmiecha sie szerzej, zauważając to i nic nie mówi. Mer się czesze i grzebie po szafkach w poszukiwaniu bliżej nieokreślonego czegoś.)

(Mer udaje, że czegoś szuka, tak naprawde to tylko grzebiąc w szafkach, żeby zająć czymś ręce. Ukradkiem spogląda w lustro. Dlaczego on ciągle tam stoi? Myśli, że mu śniadanie zrobie czy co? I jeszcze się szczerzy jak głupi...Boże jakie on ma piękne białe zęby..chcica to nie jest dobry pomysł na rozpoczęcie dnia. Meredith w końcu się odwaraca i przestaje udawać niewidomą)

Meredith - Ooo...to ty tu jeszcze stoisz..mówiłeś coś o śniadaniu..jeśli będziesz miał troche szczęścia, a Izzie dobry humor powinieneś załapać się na coś do jedzenia (unika jego wzroku)

(Derek usilnie stara sie przestać uśmiechać jak zakochany szczeniak, ale jego świadomość przegrywa walkę z podświadomością.)

Derek - Myślisz, że jestem facetem, który zostaje na noc po seksie, bo ma nadzieje na śniadanie?Myślisz, że jestem facetem, który zostaje na noc po seksie, bo ma nadzieje na śniadanie?Nie jestem. Nie gotuj dla mnie. Nigdy, przenigdy nie gotuj dla mnie. Gotujące kobiety kojarzą mi się ze wczesnymi eksperymentami kulinarnymi moich sióstr. The point is, nie czekam na śniadanie. Właściwie to już idę. Właściwie to już poszedłem.

(Dalej stoi oparty bokiem o framugę drzwi, chociaż jego uśmiech powoli przestaje być rozmarzony i zmienia się w inny, jednak Meredith nie umie odgadnąć, co się za nim kryje.)

Meredith - Dla jasności- nie potrafie gotować. A ty już poszedłeś. Osoby, których teoretycznie nie ma nie patrzą się w sposób...taki. (zestresowana Meredith zrzuca gąbkę)Widzisz co zrobiłeś? Znaczy...co ja zrobiłam...Cudownie, znowu zaczyna się moja poranna bezsensowna gadka, której nie chcesz być świadkiem. Wogóle dlaczego tu stoisz? Czy moja łazienka jest aż tak podniecająca?(Meredith próbuje wyjść, ale Derek nadal stoi w drzwiach)

(Derek odsuwa się kawałek, ale Meredith ociąga się z przestąpieniem przez próg.)

Derek -Teraz to w jakiejś części także moja łazienka. (Wzrusza ramionami.)Poza tym mnie tu nie ma, sama to stwierdziłaś. To zresztą widać, bo gdybym był, nie mogłabyś mnie tak usilnie ignorować. Jestem przystojny i skacowany, a ty na mnie lecisz. Gdybym tu był, z pewnością byś mnie wykorzystała. Więc mnie tu nie ma.(Mer patrzy na niego dziwnie.)
Dobrze, nie męczę twojej skacowanej głowy. Idę zespolić się z tą częścią, która w tej chwili szuka jedzenia. (Całuje oniemiałą Mer w czoło, po czym mija ją i schodzi na dół.)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Partner Greys Anatomy World Strona Główna -> Montaż Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin