Autor Wiadomość
Derek
PostWysłany: Pią 21:53, 10 Sie 2007    Temat postu:

Tabuny wielbicielek... ciekawe. Przyślij do mnie pierwszą, którą zobaczysz, będę wdzięczny. To co, prosto do szpitala? W porządku. Chociaż mam przeczucie, że nie czeka nas tam nic przyjemnego. Przynajmniej mnie. (Boże, daj Addison dzisiaj wolne.)

(Odjeżdżają.)

KONIEC

Amen. Hallelujah. Finito.
Meredith
PostWysłany: Pią 21:38, 10 Sie 2007    Temat postu:

Ja znając życie dołącze do nagonki za jakąś ciekawą operacją, chociaż z Cristiną w jednym szpitalu będzie to trudne. No i oczywiście będe się starałą nie wpaść na ciebie w szpitalu, co nie będzie trudne przez tabun wielbicielek, których sie spodziewam. <dochodzą do samochodu> No i dziękuje, za możliwosć...pochodzenia po górach. Nie było tak źle, jak się spodziewałam. <wsiadają do samochodu>
Derek
PostWysłany: Pią 20:47, 10 Sie 2007    Temat postu:

Tak, idziemy. (Derek zbiera się i rusza przed siebie.) Odwiozę cię prosto do szpitala, zrobiło się późno. Wprawdzie ja jako asystent muszę tylko dobrze wyglądać, ale mogę się poświęcić i pojawić w szpitalu. Podenerwuje Burke'a swoją osobą, ponaprawiam szkody wyrządzone przed Marka... (Zmuszę Addsion, żeby wreszcie się ze mną spotkała.)
Meredith
PostWysłany: Pią 20:17, 10 Sie 2007    Temat postu:

(Meredith wstaje i robi kilka kroków) Cholernie skomplikowane? Lekcje dystansu poszły na marne doktorze Shepherd? <uśmiecha się> I powiedzmy, że grzebanie się w skomplikowanym życiu, na razie nie było aż takie przerażające. W twoim jeszcze nie próbowałam, ale mam porządne doświadczenie. No i w końcu przyda mi się ktoś, kto zechce pouczyć mnie dystansu. <patrzy na zegarek> Chyba powinniśmy już wracać, musze zdążyć na dyżur, ty na pewno też masz duzo pracy w szpitalu. Idziemy?
Derek
PostWysłany: Pią 1:34, 10 Sie 2007    Temat postu:

(Derek splata ręce i odwraca wzrok. Przez chwilę milczy, po czym bierze głęboki oddech.)

Może powinnaś. (Mówi bardzo poważnie. Zapada niezręczna cisza.) Ale, skoro jesteśmy już tacy do bólu szczerzy i obrzydliwie sentymentalni... Chcesz tego? Wiem, że brzmi to jak żałosne pytanie trzynastolatka. Naprawę, Meredith, wiem. Ale muszę wiedzieć, że chcesz się w tym grzebać, brać się za jeszcze-niestety-żonatego faceta popapranego emocjonalnie, ze sporym bagażem. (Patrzy na nią intensywnie.) Nie mogę ci obiecać, że to będzie łatwe. Moje życie jest cholernie skomplikowane, szczególnie teraz, a ty wylądujesz w samym środku tego. Meredith...
Meredith
PostWysłany: Pią 1:08, 10 Sie 2007    Temat postu:

A bierzesz pod uwage, że kobieta, na której ci zależy, nie jest w stanie zainteresować się kimś innym, bo nie może myśleć o niczym, oprócz tego jak nie wypaść przed tobą na idiotke? Jak sprawić, żeby sie nie zakochać, chociaż coraz cześciej wydaje się, że już na to za późno? Może chciałabym spotykać się z kimś innym. Może powinnam spotykać się z kimś innym. Niestety, odkąd...jesteś, najwyraźniej przestało to być możliwe, bo siedzenie naprzeciwko innego faceta i myślenie o tobie, to zdecydowanie nie najlepszy pomysł.
Derek
PostWysłany: Czw 2:26, 09 Sie 2007    Temat postu:

(Derek patrzy Meredith głęboko w oczy.) Mark nie jest typem faceta, którego mogę ignorować. Zwłaszcza jeśli spędza zbyt dużo czasu z kobietą, na której mi zależy. Ja nie zejdę się z Addison i to jest pewne. Za to istnieje duża szansa, że Mark cię uwiedzie, bo to taki właśnie typ faceta i muszę brać to pod uwagę. Bez względu na to, że dostaję szału na samą myśl.
Meredith
PostWysłany: Czw 2:13, 09 Sie 2007    Temat postu:

Nie rozmawiamy teraz o Marku. I nie moge nie zwracać uwagi na Addison. Sam musisz przyznać, że to nie jest typ kobiety, którą można sie nie przejmować. I prosze cie, nie mów, że czujesz się zagrożony. To moja kwestia.
Derek
PostWysłany: Czw 1:56, 09 Sie 2007    Temat postu:

Och, więc nagle stałem się beznadziejny? Dziękuję za komplement. Abstrahując od tego, że podobno zaraziłem sie od ciebie - nieistotny szczegół. Dlaczego aż tak bardzo przejmujesz się Addison? Mark jest zdecydowanie większym zagrożeniem dla mnie niż Addie dla ciebie, jeśli już przy tym jesteśmy.
Meredith
PostWysłany: Czw 1:40, 09 Sie 2007    Temat postu:

Oboje wiemy, że nie znam cie na tyle dobrze, żeby rozpoznać czy czujesz coś do Addison. Wiemy również to, że już od dawna bycie świętą dziewicą nie jest moim życiowym celem. I wątpie, żebyś to dy z nas dwóch miał szanse na zakochanie się do szaleństwa i złamane serce. <wzdycha> No i spokojnie, nie jesteś sentymentalnym idiotą. To przeze mnie. Najwidoczniej każdego kogo spotkam zarażam beznadziejnością.
Derek
PostWysłany: Czw 1:33, 09 Sie 2007    Temat postu:

Reputacji? (Unosi pytają brwi.) Dlatego że sypiasz z asystentem, zupełnie przypadkiem tak, jak większość stażystów? Na przykład Cristina, żeby daleko nie szukać. A może dlatego, że prawnie nadal jestem żonaty? Rzeczywiście to może przesądzić zrzucenie cię z panteonu świętych dziewic. Meredith... Dlaczego uważasz, że istnieje jakakolwiek szansa, że zejdę się z Addison?
A jedyną konsekwencją o jakiej myślę jest to, że pozwolisz, żebym zakochał się w tobie do szaleństwa i zostawisz mnie ze złamanym sercem. Ale to czyni ze mnie tylko sentymentalnego idiotę, prawda?
Meredith
PostWysłany: Czw 1:26, 09 Sie 2007    Temat postu:

To co jest między nami, jeżeli w ogóle coś jest? Nie zastanawiałeś się nad konsekwencjami? Nie myślałeś o tym co będzie? No tak, przecież nie musisz. Ty nie tracisz nic. Ja z kolei pozbywam się reputacji i nie mam pewności czy nie na darmo, bo w końcu zawsze możesz wrócić do perfekcyjnej żony. To mało? Zdecydowanie potrzebuje sesji terapeutycznej.
Derek
PostWysłany: Czw 1:12, 09 Sie 2007    Temat postu:

(Chichocze.) Czasami. Jestem na etapie uczenia się dystansu. Chyba. Dobrze brzmi w każdym razie, zupełnie jak jedna z mądrości, które Mark przynosił z sesji terapeutycznych. Poza tym niczego nie odwracam, tak po prostu jest. Bardzo proste. Ale jeśli tak chcesz - w porządku. Co jest takie skomplikowane?
Meredith
PostWysłany: Czw 0:57, 09 Sie 2007    Temat postu:

Nie możesz tego robić. Nie możesz odwracać sytuacji tak, żebym to ja okazała się problemową stroną. Nie możesz pytać, czy jestem zainteresowana, bo to jest pierwsze pytanie, które powinnam zadać tobie. <siada> Czy zawsze wszystko jest dla ciebie takie proste?
Derek
PostWysłany: Czw 0:51, 09 Sie 2007    Temat postu:

(Derek siada na pobliskim konarze, nie przejmując się porastającym go mchem.) Usiądź na chwilę - czeka nas zaraz stromy kawałek. I, moim niezupełnie racjonalnym zdaniem, to wcale nie jet skomplikowane. O ile jesteś zainteresowana, oczywiście. Bo jeśli tylko jesteś, to jest bardzo proste.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group