Elis and Meredith-Wielki powrót

(Elis uciekła ze swego domu opieki. Zdenerwowana gdyż przyśniło jej się iż jej dom to to miejsce zchadzek dla napalonych homoseksualistów. Weszła do domu gdyż dzrzwi były otwarte)

Halo jest tu ktoś?!!

(Chodziła po domu szukając czegoś co byłoby potwierdzeniem jej bardzo realistycznego snu. Nagle usłyszała dziwięk otwierających się drzwi wejściowych. Do domu weszła Meredith)

(Meredith weszła do domu z nadzieją na miły odpoczynek po ciężkim dniu. Zamiast tego dostała matkę. MATKĘ. Potknęła się o próg własnego domu, prawie przewracając Ellis)

Mamo! Co ty tu do chole...znaczy co ty tu robisz? Kto cie tu przywiózł? Mamo poznajesz mnie wogóle? To ja Meredith (zaczyna idiotycznie machać ręką przed Ellis). Dlaczego nie jesteś w domu opieki?

(Zdenerwowana Elis, z lekko zdziwoną miną patrzy na meredith)

Ja?!! Ja?!!
Co ty wyprawiasz w moim domu?!!
Mój dom to nie jakis burdel!!Zabraniam ci sprowadzania tu homoseksualistów!
I nie machaj mi tak ręką przed nosem.

Mamo, o czym ty mówisz?! Ja tu mieszkam! Przepisałaś na mnie dom, nie pamiętasz? (oczywiście, że nie pamiętasz). I nie ma tu żadnych homoseksualistów! (najprawdopodobniej) I prosze powiedz mi wreszcie co ty tu robisz!

(Elis przechodzi do kuchni)

Jak to no przecież... ale...
Nie ważne..ale mam do ciebie prośbe meredith czy jak ci tam było..
Moge tu przenocować?? Bo obecnie nie mam gdzie mieszkac a jutro mam dużo operacji..

(Elis wstawia sobie wode na herbate)

(Meredith staje w dzrwiach kuchni z upośledzonym uśmiechem)
Mamo. Mieszkasz w domu opieki. Pamiętasz? Boże, musze jak najszybciej tam zadzwonić, będą się niepokoić...Najlepiej by było gdybyś jednak nie zostawała tu na noc, wiesz bałagan...no i mam kilku współlokatorów (troche więcej niż kilku)...nie mogłam pozolić...eee...żeby twój piękny dom stał pusty...

(Elis lekko zmieszana odpowiedzią Meredith odwraca się od lady patrząc na swą córke złowrogo)

Jak to ??!!
To ktoś jeszcze tu mieszka?!!
Kto?!!

noo...ja oczywiście...i jeszcze...(mruczy niezrozumiale kilka imion) no i Izzie...naprawde bardzo dobra, porządna dziewczyna...(znowu coś mruczy). Cholera, gdzie ja miałam ten numer do domu opieki...(zaczyna szukać numeru)

(Elis zaczyna chodzić w tą i spowrotem po kuchni mamrocząc)

Obcy ludzie w moim domu, obcy ludzie w moim domu..

(Nagle znów słychać otwierające się drzwi wejściowe)

(Słychać dwoje ludzi wchodzących do domu. W bardzo radosnych nastrojach)

Hahahaha. Przestań! Nigdzie nie popłyniemy! Na pewno nie dzisiaj! Gdzie musisz? No to zmykaj do tej toalety. Ale już! ( słychać śmiech kobiety )

( Mark wchodzi roześmiany do kuchni )

Haha... ( wchodzi wprost na Ellis ) co do...

(Elis popchnięta przez Marka przygląda się mu uważnie)

A ty to kto??
I co ty robisz w miom domu co??
Żądam natychmiast wyjaśnień!!Jestem znanym chirurgiem i nie pozwole aby ktoś wchodził na mój blok operecyjny!

Mamo spokojnie...To doktor Mark Sloan, wybitny chirurg plastyczny, aktualnie jeden z moich współlokatorów, więc...po części teraz to także jego dom. Najlepiej usiądz w salonie i odpocznij (a ja w tym czasie wezwe kogoś z tego cholernego domu opieki). Za chwilę do ciebie przyjde. (do Marka) To moja matka. Ma Alzheimera i najwidoczniej uciekła w domu opieki. Eeee...nie przejmujcie się nią, postaram się to w miare szybko załatwić.

(Addison idzie sobie w stronę kuchni, zaczyna mówić już przed drzwiami)

... ale dlaczego nie chcesz nigdzie popłynąć? Come on, jutro oboje mamy wolne, będziemy mogli 'przetestować' jacht(wchodzi do kuchni), już my go... (Zauważa obcą osobę w kuchni) Ooo...? A to kto? Nowa wesoła współlokatorka?

(Elis odwraca się i patrzy na Addison)

Przepraszam, chyba się przesłyszałam..Ja?! współlokatorką?!
To mój dom! Mój dom!
Bardzo dobrze że tu przybyłam, teraz widze co się tu dzieje!
A czy kobieta w twoim wieku nie powinna mieć własnego domu!?
Ech, zaraz dostanę zawału!
Zawołac mi tu der..Meredith (chyba) niech tu przyjdzie i wytłumaczy mi o co tu właściwie chodzi!
Czy mój dom to jakiś hotel?!
A jeśli tak to czemu ja nie dostaje pieniędzy za wynajem!

(Elis wściekła siada na krześle i czeka na córkę)

(Meredith wchodzi do kuchni)

Mamo, uspokój się prosze. Pieniądze za wynajem są bezpieczne, uwierz mi! (bezpieczne na moim koncie) To jest doktor Montgomery Shepherd (wskazuje na Addison) Uznana lekarka i eee bardzo rozsądna osoba. Czy myślisz, że pod twoją nieobezność wpuściłabym do domu kogoś nieodpowiedzialnego? Zaufaj mi choć raz w życiu! (Cholera jasna w zlewie leżą jakieś majtki, tylko się nie odwracaj!)