Partner Greys Anatomy World - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum Partner Greys Anatomy World Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
GET BUSY
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Partner Greys Anatomy World Strona Główna -> Carrie's Ramblings
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Izzie
Rezydent
PostWysłany: Nie 23:40, 29 Kwi 2007
Rezydent


Dołączył: 01 Kwi 2007

Posty: 318
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chehalis

GET BUSY

By Carrie

Joyce uwielbiała poranki. Dlatego też zawsze pierwsza zjawiła się w pracy. Włączała optymistyczną muzykę i nuciła pod nosem między kawą, kanapką i e-mailem. Chwile winnej przyjemności trwały najdłużej w piątki. A ten piątek miał być szczególny: szefowa na urlopie, koleżanki z pokoju w delegacji. Kolega z drugiego pokoju, Henry, był zazwyczaj tak zajęty, że nie przemieszczał się po biurze.

Na ten piątek Joyce przygotowała Murder Ballads. Dziwny wybór, Henry z pewnością będzie kręcił nosem, ale wszyscy wiedzieli, że gust muzyczny Joyce do zwyczajnych nie należał. Przewracali oczami, kiedy wszem i wobec ogłaszała „Dziś będziemy słuchać…”; odpowiadali tak na pytanie „Podobało się?”. Joyce z pewnością miała skłonności sadystyczno-tyranistyczne i wszyscy, z szefową włącznie, nie wyrażali sprzeciwu i cieszyli się, że te skłonności objawiały się tylko narzucaniem utworów muzycznych.

Joyce otworzyła drzwi i skierowała kroki do swojego komputera. Płytka, jedzenie, telefon, błyszczyk. Kawa! Krótki spacer do kuchni. W pokoju Henry’ego potknęła się o jakiś wystający kawałek wykładziny tudzież plecak. Odwróciła się, żeby zobaczyć, co ma przekląć. Wzrok spoczął na Henry’m. Na leżącym na ziemi Henry’m.

***

Molly, błagam Cię, przyjedź! Nie obchodzi mnie, że pracujesz! Ja też pracuję! A właściwie nie mogę pracować, bo mam trupa w biurze! Totalnego trupa! I muszę cos z nim zrobić zanim Eliza przyjdzie! Mam na to około godziny, więc się streszczaj!

***

„Nie patrz tak na mnie, nie ja go kropnęłam. Leżał tu jak przyszłam.”
„Kto wczoraj ostatni wychodził z biura?”
„Henry.”
„A przed Henry’m?”
„Ja.”
„Czy istnieje możliwość, ze kropnęłaś go przed wyjściem, tylko tego nie pamiętasz?”
„Nie, chyba…”
„Chyba?”
„Nie przypominam sobie, żeby miała jakiś motyw.”
„A czego słuchał przez cały dzień?”
„No… Medulli Bjork. Jakoś tak miałam nastrój.”
„Aha. To pewnie to go zabiło.”
„Bardzo śmieszne…”
„A sprawdzałaś, co go mogło zabić?”
„No nie. Nie chciałam zostawiać odcisków palców.”
„Zbędna ostrożność, na pewno już na nim są.”
„Wielki dzięki, Molly, myślałam, że mi pomożesz.”
„Przecież pomagam! Stoję nad trupem, a od jutra prawdopodobnie nie mam pracy. Bo albo mnie wywalą za nieusprawiedliwioną nieobecność, albo mnie wsadzą za współudział. Albo i jedno i drugie.”
„No to co miałam robić? Co ty byś zrobiła? Potknęłam się o trupa, którego mogłam zabić, wezwałam ciebie, i to wszystko przed wypiciem kawy!”
„Mogłaś wezwać policję.”
„Zły pomysł.”
„Czyli jednak ty go kropnęłaś. Na litość boską, Joyce!”
„Nie pamiętam samego momentu egzekucji…”
„A, no to ostro musiało być!”
„No właśnie. To nie moja wina, że się ze mną nie zgodził…”
„Pięknie. Świetnie. Narobisz brudu, a ja go później muszę sprzątać.”
„Najlepiej szybko, bo za pół godziny będzie Eliza.”
„Szybko, tak? Mam go wmieść pod dywan? Poćwiartować i schować do lodówki? Zakopać w gazonie?”
„Nie wiem! Wymyśl coś!”
„Czym go zabiłaś? Możemy upozorować samobójstwo.”
„Nancy, moja szefowa, ma broń w szufladzie.”
„Aha, czyli go zastrzeliłaś.”
„No niby tak. Kaliber mały chyba jest, dlatego krwi nie ma i tak w ogóle to chyba krwotoku wewnętrznego dostał.”
„Joyce…”
„Co? Chyba lepiej dla nas. Żadnych śladów.”
„A broń? Schowałaś z powrotem do szuflady?”
„Tak właściwie to nie. Mam chyba w torebce.”
„Czy ty udajesz amnezję? Czy mam się zacząć ciebie bać?”
„Nie, skąd!”
„O co poszło?”
„Nie pamiętam.”
„Pamiętasz, gadaj! Bo nie chcę kiedyś zginąć przez ten sam temat rozmowy.”
„Tylko się nie śmiej, proszę.”
„Jest aż tak źle?”
„Nie… skąd! Dziwnie tylko jest…”
„Mów wreszcie, bo zaraz Eliza przyjdzie i ją też trzeba będzie kropnąć!”
„No więc… O serial poszło. Henry zapytał, czy ci ludzie na tapecie to ci pseudochirurdzy i… i trochę mnie poniosło.”
„Trochę?”
„Tak, trochę, bo najpierw na niego nawrzeszczałam. I próbowałam wyjaśnić, że oni pseudo na pewno nie są, i że ich trzeba uwielbiać, bo kto nie jest z nami fanami ten jest przeciwko nam…”

Obrazy z czwartku zaczęły migać przed oczami Joyce niczym pędzący z zawrotną prędkością TGV. Przypominała sobie szczegóły rozmowy z Henry’m. Widziała wyraz jego twarzy… Złość znów zaczęła narastać.

„Mówisz o nich jakby to byli prawdziwi ludzie! Jezu, Joyce! Jesteś dorosła, pracujesz na odpowiedzialnym stanowisku, wszyscy uważają cię za osobę kompetentną, a ty nagle wyjeżdżasz z tekstem, że oni są ważną częścią twojego życia? To tylko serial!”
„To nie jest tylko serial! To coś więcej! Dużo więcej! Tylko twój maleńki móżdżek nie jest w stanie zrozumieć piękna!”
„Nie ośmieszaj się, Joyce. Wariujesz na punkcie ludzi, którzy nie istnieją. To smutne. Strasznie mi ciebie żal.”


Spojrzałam na niego z pogardą. Nie rozumie. Uważa mnie za żałosną idiotkę. Nie jestem żałosna. Za chwilę on będzie żałosny, kupa bezwartościowego mięsa pozbawiona uczuć. Gabinet Nancy… W trzeciej szufladzie biurka trzyma broń. Niewielką, nie będzie rany wylotowej. Nie będzie krwi.

„And the wind did howl and the wind did blow
La La La La La
La La La La Li
A little bird lit down on Henry Lee”


„Jeden strzał. Wyłączyłam swój komputer i wyszłam.”
„Nick Cave? Poważnie? Cytowałaś Henry Lee?”
„A co miałam cytować, Stagger Lee? Dropped down and slobbered on his head
and Stag filled him full of lead oh yeah?”
“Nie, skądże! I co, pewnie dziś masz Murder Ballads w torebce?”
„Tak się akurat złożyło…”
”Aha. I co, jak za chwilę wejdzie Eliza, zaśpiewasz jej Where The Wild Roses Grow?”
„Może lepiej będzie, żeby nie weszła?”

***

Joyce i Molly przeniosły zwłoki Henry’ego do gabinetu Nancy, w końcu strzał padł z jej broni. Starały się, żeby nie zostawić żadnych śladów, a Molly zasugerowała dokładne, aczkolwiek ostrożne oczyszczenie broni.

Godzina to niewiele czasu na zatuszowanie morderstwa. Kiedy Molly odkurzała wykładzinę w pokoju Henry’ego, a Joyce czyściła broń, w biurze zjawiła się Eliza. Nieświadoma niczego, uznała Molly za sprzątaczkę i grzecznie powiedziała dzień dobry. Joyce uznała, że Elizie daleko było do dzikiej róży i nie było powodu do kolejnego morderstwa.

Molly starała się ukryć narastający strach. Nie o siebie, tylko o wariatkę, która w kuchni zmywała ostatnie ślady swojego grzechu. Czy odda strzał po raz drugi? Czy użyje noża? Czy może da sobie spokój i będzie się zachowywać normalnie? Molly stwierdziła, że Eliza na pewno nie miała nic wspólnego z dziką różą i nie było powodu do kolejnego morderstwa.

***

„Molly, czy mogę cię prosić o kolejną przysługę?”
„Co tym razem zrobiłaś?”
„Mały bałagan w kuchni… Bo widzisz, ona dziką różą nie jest, a ja nie miałam kamienia i troszkę pryskało…”
„Czy dziś jest dzień morderstw? Zlituj się, Joyce! Przecież ty nigdy nikogo nie zabiłaś!”
„Wiem, tak jakoś wyszło…”
„I co, ją też mam przenieść do gabinetu Nancy?”
„No bo wtedy można to uznać za zabójstwo i samobójstwo, że niby on zabił ją, a później siebie…”
„Nie łatwiej by było te twoje genialne pomysły i rozwiązania opisać?”
„Łatwiej, pewnie, ale tak jest ciekawiej.”
„Naprawdę zaczynam się ciebie bać…”
„Nie gadaj tyle, pomóż mi ją przenieść.”

***

Nancy była szefową oryginalną. Pracoholiczką. Urlopy ją męczyły, dlatego też postanowiła wpaść na chwilę do firmy, zabawić sowich podwładnych, wysłać faks, może nawet wypić kawę. Spodziewała się zastać głośną muzykę, ploteczki, i tony dokumentów, które miały sugerować ciężką harówkę. Zastała jednak Joyce i kogoś obcego debatujących sposób umieszczenia czegoś, co kiedyś było Elizą, w jej gabinecie.

„Przepraszam bardzo, ale czy pracoholizm rzucił mi się na oczy?”
„Nie, skądże. To tylko my i… no tego… trup.”
„Aha. Trup. Zwłoki. Pierwotnie moja pracownica. A mogę wiedzieć dlaczego już nie jest moją pracownicą?”
„Joyce, błagam cię, odłóż broń i spokojnie odpowiadaj na pytania…

Joyce opowiedziała Nancy co się stało. Broni nie odłożyła. Jej włoski sposób konwersacji uruchomił gestykulację i broń niebezpiecznie mierzyła w różne części pokoju. Podczas fascynującego opisu rozbijania głowy Elizy imbrykiem, padł strzał. Zapadła cisza. Po chwili Joyce zdała sobie sprawę z tego, co się stało.

„I have shot Molly Bán…”

***

Nancy obiecała, że nikomu nie powie o trzech morderstwach. Bała się, że Joyce i ją może zamordować w jakiś wyrafinowany sposób. Bała się pytań policji.

Joyce obiecała, że już nigdy więcej nikogo nie zamorduje.

Molly została pochowana pod wierzbą na patio centrum biznesowego.

Author’s Notes:

Autorka dziękuje pani sprzątającej i ofierze, za poświęcenie.

Autorka poleca cudowny album Murder Ballads. Inspirujący jest.
Wszelkie podobieństwo do osób i miejsc przedstawionych nie jest przypadkowe, patio istnieje, tylko wierzby (jeszcze) nie ma. Może i dobrze, bo by kusiło.

Autorka nikogo (jeszcze) nie zamordowała.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
addison
Stażysta
PostWysłany: Pon 10:51, 30 Kwi 2007
Stażysta


Dołączył: 02 Kwi 2007

Posty: 270
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Hell-Born

Nie ma to jak dobrze dzień zacząć Very Happy Jakie to... realne... przerażąjące. Very HappyVery HappyVery HappyVery Happy

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mark
Administrator
PostWysłany: Pon 12:23, 30 Kwi 2007
Administrator


Dołączył: 01 Kwi 2007

Posty: 678
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Nowego Yorku of course

No i kolejny wspaniały kawałek Twisted Evil
Ja już nie wiem jak komentować żeby sie nie powtarzać... no boskie ^^
Takie opowiadania najbardzie lubie


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
George
Rezydent
PostWysłany: Pon 17:40, 30 Kwi 2007
Rezydent


Dołączył: 01 Kwi 2007

Posty: 350
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Seattle

wspaniale...wspaniałe..ba wspaniałe Wink

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Partner Greys Anatomy World Strona Główna -> Carrie's Ramblings Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin