Dołączył: 02 Kwi 2007
Posty: 270 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Hell-Born
|
(Meredith w drodze z sypialni do kuchni mijała wiele różnych, dziwnych przedmiotów, z których butelki po tequili i innych specyfikach wydawały się najzwyklejszą rzeczą pod słońcem. Usilnie próbując przypomnieć sobie dokładne wydarzenia ostatniej nocy, doszła do schodów. Na dole spostrzegła Addison, która wyjątkowo dziwnym wzrokiem spoglądała na nią, a raczej na to co miała na sobie, czyli dość tandetną hawajską koszulę, ktora z tego co pamiętała należała do Dereka. Dziwna kobieta. Meredith doszła do wniosku, że kulturalnej, nawet skacowanej osobie wypada się przywitać)
Meredith – Dzień dobry. Jak...się spało?
(Addison patrzy na Derek na szczycie schodów, odzianego w koszulę hawajską, którą podarowała mu z okazji rocznicy ślubu, spostrzega niewielkie zmiany w jego wyglądzie, jakoś zmarniał od czasu jej odejścia, chudy jak szkapa, blady jakiś... Addison wytęża jednak wzrok i dostrzega twarza, która zdecydowanie nie jest twarzą Dereka, jego rysy są wyraźniejsze... po dłuższym zastanowieniu, dochodzi do wniosku, że to Grey! Spowita koszulą Dereka)
Addison – Vitay(krzyczy zachęcająco, niczym przyznanie punktów Orlenu Addison) [/color]świetnie się spało... a Tobie?
(Meredith poczuła, że coś jest nie tak. Nie krzyczała na nią, nie patrzyła wzrokiem seryjnego mordercy, nie miała przy sobie żadnych ostrych narzędzi. Była MIŁA. Nie wierzyła, ale chyba nadszedł ten dzień kiedy mogły 'normalnie' porozmawiać. Mer postanowiła jednak póki co zachować ostrożność.)
Meredith – Impreza była odrobinę wyczerpująca, ale nie było tak źle....w sumie było nawet barzo dobrze (myśli: o czym ja gadam, przecież jej nie interesuje, że było mi dobrze z jej mężem. I tak nawet nie wie, że z nim spałam...) ..cieszę się, że tak szybko zaklimatyzowała się pani w domu... (myśli: A co! Miła będę)
Addison – A dziękuję, cudowna atmosfera tutaj panuje, można powiedzieć taka... studencka, w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Widzę, że zdążyłaś dość dobrze poznać mojego męża. A właśnie, on też tutaj zamieszka? Bo jeśli tak, to będzie całkiem ciekawie...
Meredith – Ciekawie? (głupawy śmiech) Na pewno… bardzo ciekawie… Derek to… wspaniały człowiek… eee… trochę wczoraj porozmawialiśmy, ale póki co jeszcze nic nie wiadomo w sprawie jego zamieszkania tutaj... Nie widziała pani czasem jakiejś butelki z wodą? Szukam po całym domu i na żadną do tej pory się nie natknęłam... (patrzy na Addison, która sama wygląda na niezwykle potrzebującą antykacowego płynu)
Addison – O właśnie! Tego mi w tym domu brakuje! Wody! Rozmawialiście mówisz... i to spowodował, że masz na sobie jego koszulę(zupełnie spokojnie) to naprawdę dynamiczna musiała być ta rozmowa. No... to ja pójdę zająć łazienkę, zanim ktoś mnie uprzedzi. Have a nice day
(Meredith patrzy na odchodzącą Addison, nie mając siły na jakąkolwiek odpowiedź i postanawia kontynuować poszukiwania wody, zanim inny potrzebujący mieszkaniec domu ją w tym ubiegnie)
Post został pochwalony 0 razy
|