Partner Greys Anatomy World - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum Partner Greys Anatomy World Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Episode 01.06 - Dr Shepherd! - XD
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Partner Greys Anatomy World Strona Główna -> Montaż
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mark
Administrator
PostWysłany: Pon 19:42, 18 Cze 2007
Administrator


Dołączył: 01 Kwi 2007

Posty: 678
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Nowego Yorku of course

(Po całym bogatym dniu Derek wraca wreszcie do domu i postanawia zaznajomić się z nowym łóżkiem. Wprawdzie nie ustalił z Meredith, jak właściwie ma wyglądać ich "wspólne" mieszkanie - i jak bardzo ma być "wspólne" - ale jest zbyt zmęczony by się nad tym zastanawiać. Poza tym nie jest pijany, który to fakt doprowadza go do szału, bo nie może wyjaśnić wszystkiego alkoholem.)

(Przekonany, że nikogo nie ma w domu, wchodzi do sypialni Meredith z koszulą w ręku i rzuca ją na swoja nierozpakowaną walizkę. Zabiera się do walki ze swoim najbardziej nielubianym paskiem od spodni, nie zwracając uwagi na otoczenie, dopiero gardłowe chrząknięcie uświadamia go więc, że nie jest w pokoju sam.)

(Zostawia na wpół rozpięte spodnie i podnosi wzrok, by zobaczyć całkowicie - niestety - ubraną Meredith. Prawdopodobnie patrzy na niego zdziwiona - a może rozgniewana? - ale Derek nie jest w stanie tego stwierdzić, bo jego percepcja ugrzęzła na wysokości bluzki. A właściwie miejscu, gdzie dekolt zielonej bluzki podął decyzję o odsłonięciu tego, co właściwie miał chyba zakrywać. Derek przyznałby mu za to medal.
Bluzka była zielona - w kolorze, który podobno przyciągał kretynów. Shepherd był szanowanym neurochirurgiem i nikt nie powinien mu zarzucać czegoś takiego, dlatego należało się jej pozbyć. W jego umyśle pojawił się całkiem dokładny obraz jego samego dokonującego tej czynności. Inwazyjne usunięcie narostu bluzkowego.)

(Odwrócił wzrok i odchrząknął.)


Derek - Dobry wieczór.

(Po kilku godzinach snu na szpitalnych łóżkach, jedyne co pozostało Meredith to bezsensowne gapienie się w sufit swojej sypialni. Dochodziła północ, a ona wciąż nie potrafiła zasnąć. Cholera. Ostatnio była nadpobudliwa jak dziecko z ADHD. Jednak gdy przed oczami przeleciała jej męska koszula, pomyślała, że chyba jednak nocne omamy zaczynają atakować. Utkwiła wzrok na rozpiętym pasku. Przez sekundę przeszła jej myśl, że może Izzie wzięła ją za totalną desperatkę i zamówiła striptiz do pokoju. Podniosła głowę. Przed nią stał nie kto inny jak jej kofeinowy zbawiciel i dawca hawajskiej koszuli Derek. Gdyby chociaż patrzył jej w oczy. Mer przez chwile pomyślała że ma zeza, sobotni wieczór. Nie potrafiła zasnąć, leżała na dużym, wygodnym łóżku, a przed nią stał półnagi facet, którego zgwałciłaby cała żeńska część pracowników SGH. Czy trzeba więcej tłumaczyć?)

Meredith - Dobry wieczór? Chyba raczej noc, ale mniejsza z tym. Standardowe pytanie brzmi co ty tu robisz? I dlaczego jesteś prawie...nagi? (Meredith pożerająca wzrokiem McDreamy'ego nie wydaje się zainteresowana odpowiedzią na to pytanie)

(Derek przeciera oczy, szykując się na rozmowę. Bogowie i whisky mu świadkiem, że nie jest w nastroju, ale nie zamierza się tak łatwo poddawać. Bo to jest Meredith i Addison. I mówi nagi z taki ponętnym "rrr". Czy w słowie "nagi" powinno być "rrr"?)
(Dereka nie może się powstrzymać i ziewa.)

Derek - Jest, jak słusznie zauważyłaś, późno. A to jest sypialnia. A to (pokazuje) jest łózko. Mama zamiar do niego wejść i położyć się spać. Spać - to jest bardzo dobra rzecz. Sama przyjemność. Nie chcesz, żebym miał przyjemność w twoim łóżku?

(Meredith patrzy chwile bez słowa, próbując sobie przypomnieć o co właściwie chodzi.)

Meredith - Jak inteligentnie zauważyłeś to jest sypialnia. Gratuluje dedukcji bo ja o tej porze czasem nie jestem w stanie przypomnieć sobie własnego imienia. I to jest łóżko, kolejny punkt. Ale to jest moja sypialnia i moje łózko. Wiesz kiedy ostatni raz wpuściłam mężczyznę do mojego łóżka? (od czego są gabinety i strychy) Myślisz, że sobie...zasłużyłeś? (myśli: albo możesz zasłużyć)

(Derek zapewne mógłby coś pomyśleć, ale jest na to zbyt zmęczony. No i jest mężczyzną. Porzuca więc ten buńczuczny pomysł, koncentrując się na czymś prostszym. Nie, nie łóżku, łózko jako pojęcie względne, jest zbyt skomplikowane.)


Derek -Meredith. (Patrzy zdziwiona.) Jesteś Meredith. A ja jestem naprawdę bardzo, bardzo zmęczony. Powiedz mi, jak mam zasłużyć na przywilej spania, a zrobię to. Pozwolę się wykorzystać w każdy możliwy sposób. Seriously. Poza tym miałem parszywy dzień i muszę mieć w końcu jakąś przyjemność, więc stoję tu przed tobą półnagi i chętny. Czego chcesz?

(Mer patrzy na Dereka z lekkim politowaniem. On chyba nie zdaje sobie sprawy ze znaczenia słów ''wykorzystać w każdy możliwy sposób''. Może i była chuda, a łózko stare, ale...zapowiadała się długa noc z porannymi konsekwencjami.)

Meredith - Spać? Chcesz zostać tu na noc i myślisz, że będziesz spać? (Mer wybucha śmiechem) Dlaczego ja zawsze muszę wszystkich uświadamiać...A więc, nie będziesz spał..I pamiętaj, zostajesz tu na własną odpowiedzialność (Mer z pożądaniem w oczach przybliża się do Dereka i w ciągu kilku sekund pozbawia go spodni i rzuca na łóżko) Nie chcesz się wycofać?

Derek - Ja (Derek pociągnął ją za sobą, przy okazji radząc sobie z jej spodniami o wiele lepiej niż z własnymi) nigdy się nie wycofuję. Nigdy. Wręcz przeciwnie. (Delikatnie gryzie ją w szyje i płatek ucha.) Mam zamiar bardzo aktywnie się NIE wycofywać.

(Shepherd, który został zaskoczony wcześniejszym przejęciem inicjatywy, postanowił powalczyć o pałeczkę przywódcy. Właściwie chociaż nowe, nie było to całkiem nieprzyjemne doznanie. Właściwie żadne doznanie, jakie miał do tej pory z Mer nie było nieprzyjemne. Choć niektóre przyjemności mogły być dość perwersyjne. No dobrze, większość.
Może więc tego właśnie chciał - własnego małego perwersa z hello kitty na czole i niezaspokojonym popędem seksualnym.
Ale nie kupuje się kota w worku - należało najpierw sprawdzić jej... potencjał. Agresywnie wykorzystując siłę grawitacji, przewrócił Meredith na plecy i bardzo sprawnie, jak na zmęczonego faceta, przeprowadził operację usunięcia wszystkich zbędnych narośli. A może to były plastry? Tylko gdzie do diabła w takim razie podziało sie Hello Kitty? Mniejsza z tym. Nawet jeśli to był opatrunek, są rany, którym powinno się pozwolić oddychać. O tak, zerwanie plastra zdecydowanie służyło tej ranie.)


(Mimo wiotkiej figury i pozornej delikatności, Meredith uwielbiała dominować. Mężczyznom poznanym w barze, dość często pozwalała być na górze, w końcu czego się nie robi żeby połechtać biedne męskie ego, które chce tylko orgazmu. Osobną sprawą było, że czasem była tak pijana, że nie potrafiła prosto leżeć, a co dopiero przejąć inicjatywę. Ale z Derekiem było inaczej. Czuła, że zaczyna ich łączyć coraz więcej spraw. Sex...może jeszcze sex...no i...sex. Cholera, czy naprawdę nic więcej ich nie łączyło?! Aha, było jeszcze to..no...porozumienie dusz! O tak, cokolwiek to było, Meredith i Derek na pewno doskonale to obrazowali.
Wracając do dominacji, postanowiła, że pokaże McDreamy'ego, że jest nie tylko bierną kobietą, czekającą na krok mężczyzny. Potrafiła stawiać na swoim. Ale, musiała przyznać, że on też był niezły...Potrafił z nutką brutalności już na samym wstępie doprowadzić kobietę w takie miejsca...Ech..I na dodatek tak pobudzająco działał na jej wyobraźnie...
Ale dosyć tego dobrego, nie można wiecznie być na górze. Meredith szybko i zwinnie, znowu znalazła się 'nad'. Derek udawał opór, ale wiedziała, że ich odczucia są podobne. Byli po prostu jak parówka i ketchup. Uzupełniali się wzajemnie)


Meredith - Odważny z ciebie człowiek...A odważnych Bóg wynagradza..Jakieś życzenia co do nagrody?

(Derek już wiedział, że się mylił. Sen zdecydowanie nie był tym, czego potrzebował, a już z całą pewnością, nie tym, czego pragnął. Uświadamiały mu to dwa elementy wszechświata: ponętne ciało górujące nad nim i należące do jego właścicielki drapieżne spojrzenie. Wyglądała, jakby miała ochotę zaatakować, a on nie miał nic przeciwko temu.
Swoją drogą, widok z tego miejsca był bardzo, ale to bardzo, interesujący. I niezwykle inspirujący.
Taki Mark zapewne miał go za nudziarza, pomimo całej tej Tijuany i wielogodzinnych zakrapianych rozmów o przewadze świecących kondomów nad lateksowymi wdziankami, w oczach męskiej dziwki zapewne uchodził za dewotkę. Swoją drogą Mark nigdy z nim nie spał, no dobrze, nie dotykał go, NO DOBRZE, nie uprawiał seksu - a pewnie jego ulubione zaobrączkowane, domowe wydanie dziwki też nie miało o tej kwestii za dużo do powiedzenia.
Addison w ogóle była bierna. Tak jakby zaspokajały ją ciężarne kobiety, a facetowi ostatecznie mogła łaskawie pozwolić doprowadzić się do orgazmu.
A Meredith... Meredith była jedną z tych kobiet, dla których noc nigdy nie bywa zbyt długa.)


(Niech ktoś kiedykolwiek spróbuje powiedzieć, że noc nie jest najmilszą porą dnia. Meredith myślała, że kilka godzin w windzie odbierze jej wszystkie siły, którymi była dziś obdarowana, ale myliła się...tak bardzo się myliła. W pewnej chwili zaczęła się nawet zastanawiać czy lekarzowi wypada. Nie trwało to zbyt długo bo kto rozmyślałby o takich rzeczach, kiedy od niepamiętnych czasów leży się na facecie po pierwsze trzeźwym, po drugie w łóżku, po trzecie z możliwością bycia na górze. A co! Raz na jakiś czas miała prawo zobaczyć zdrowe...oj zdrowe..męskie ciało, nie pokryte żadnymi naroślami, nie skrzywdzone złamaniem czy innym cholerstwem. A ponadto przecież udowodniono, że sex wpływa zadziwiająco dobrze na samopoczucie, więc jej pacjenci jutro będą mieli okazje podziwiać jasną i promienną Meredith Grey. Oczywiście jeśli tylko będzie w stanie zwlec się z łóżka.)

Meredith - O mój Boże...przestań jeśli nie chcesz żebym się uzależniła. Wtedy będziesz musiał codziennie robić niezapowiedziany striptiz w drzwiach mojej sypialni.

Derek - Wiesz, mógłbym cię wtedy leczyć. Bardzo, bardzo aktywnie leczyć z zaawansowanej nimfomanii. Codziennie. Po pracy. Przed pracą. W pracy. Im intensywniejsze leczenie, tym lepsze efekty.

(Derek postanawia nie być łatwy. Wprawdzie nie przeszkadza mu dominująca pozycja tej akurat kobiety - zwłaszcza po bardzo sugestywnym pokazie tego, jak bardzo potrafi być za to wdzięczna - ale zdecydowanie ma ochotę na ostrzejszą formę... leczenia. Znów przewraca Meredith na plecy, unieruchamia jej nad głową ręce, przytrzymując nadgarstki, a drugą ręką dokładnie sprawdza, czy jej anatomia jest całkowicie prawidłowa. Nie tracąc wątku oczywiście. Chociaż partnerka przeszkadza mu praktycznymi ćwiczeniami metody "usta-usta".)


Derek - Gdybym robił codziennie striptiz w twojej sypialni, przestałby być niezapowiedziany. Proponuje usunąć element "sypialni" jako stałą. Ale nie martw się, nie będziemy się nudzić. Zapewniam cię, że nie.

(Meredith nad wyraz pobudzona, zauważyła, że ostatnio do słownika wyrazów, które działały na nią z wyjątkową siłą dołączyły 'striptiz' i 'sypialnia'. Za niedługo nie można będzie przy niej słowa powiedzieć, nie wywołując reakcji...nieodpowiedniej. Czy tak zachowywała się kobieta z zasadami? Mniejsza z tym, nie oszukujmy się, że Meredith byłą taką kobietą.
Derek uwielbiał walczyć. Na strychu to nie było aż tak widoczne, ale teraz Meredith wiedziała, że ma do czynienia z..wojownikiem. Nie zdawała sobie sprawy, że tak bardzo lubi brać udział w tego typu..bitwach.
Ale chociaż Derek prowadził nie pozwoli tak po prostu mu wygrać. Chociaż...mój boże jakie on miał gładkie ręce...Facet zdecydowanie potrafił stanąć na wysokości zadania.)


Meredith - Nuda? Zauważyłam, że nie jesteś jej fanem. I jedno pytanie...Chcesz być niezapowiedziany? Czy może wolałbyś być w mniejszym stopniu...gościem. Chociaż to chyba nieodpowiednia pora na takie rozmowy. Masz zbyt przekonywujące argumenty...

(Derek odsuwa się nieznacznie, uśmiechając się i nie przestając robić użytku ze swoich wartych dwa miliony dłoni.)

Derek
- Chcesz rozmawiać... (szepcze uwodzicielsko.) Mogę się wycofać z argumentami. Wszystkimi.... argumentami... które powodują... że nie możesz... się skupić... (Meredith jęczy i zbija paznokcie w jego plecy.) Właściwie to to jest całkiem dobry pomysł, żebyś ostatecznie pozwoliła mi się wprowadzić. I tak, pamiętam, że nie masz wolnych pokoi. Ale ja nie zajmuję dużo miejsca i jestem dobrym lokatorem. (Całuje ją.) Pożytecznym.

(Derek wysuwa inne przekonujące argumenty.)

Meredith - O święty Boże! Jeszcze nikt mnie tak intensywnie nie... przekonywał! I wiesz..bardzo trudno jest trafić na pożytecznego lokatora. (myśli: jeżeli tak samo ugniata ciasto, to nawet Izzie go nie przebije) Ale obawiam się, że warunki mieszkaniowe nie będą ci...Jezu! Nie tak z zaskoczenia! O..miło, że pomyślałeś o...świetle..noc taka ciemna...szczerze mówiąc nie wyglądasz na osobę, która lubi taką...oryginalność (myśli: z innymi niż smakowe nie miałam do czynienia). A wolne miejsce jest tylko u mnie...ale na szczęście matka zadbała, żebym miała duże łóżko (przewidująca kobieta)

(Po wymianie jeszcze paru zdań oboje dziwnym trafem stracili wątek. Możliwe, że przyczyniły się tego "te świecące" albo jeszcze coś innego, to nie było ważne.)

Derek - Zmieniłem zdanie. Żadnego leczenia nimfomanii. Nimfomania jest dobra. Mogę się zarazić.

(Derek skonsternowany zauważa, że jakimś cudem w końcu wylądował na górze. Postanawia spróbować jeszcze raz, jak tylko skończą, i zobaczyć, jak wyjdzie tym razem.)

(Meredith wiedziała, że jest już tam gdzie, nie zabrał nawet książe Karol księżnej Diany. Na wzgórzach. Na wyżynach. W biblijnym Edenie. Nie mogła nic poradzić na to, że jej głos przypominał góralską piszczałkę. Musiała to wykrzyczeć.)


Meredith - Dr. Shepherd!!

(Addison poirytowana, przeraźliwym wrzaskiem idzie do pokoju Grey, która, najwyraźniej czegoś chce, ale nie ma za grosz kultury! Zaczyna swój monolog już na korytarzu...)

Addison - Słucham? Grey, pofatygowałabyś sie na korytarz przynajmniej, bezczelna jesteś, trochę szacunku by sie przydało. Przecież nie wymagam żebyś od razu z miłością się do mnie odnosiła. A Ty mnie wołasz, ja iść muszę (w tym momencie Addison wchodzi do pokoju i widzi Dereka baraszkującego z Mer i szok na twarzach obojga)OMG! Can I join in or you are not in to the threesome? (jeszcze większe zdziwienie na twarzach brykających kochanków)

(Jeżeli Meredith miałaby wybrać osobę, której najbardziej na świecie nie chciałaby zobaczyć w tym momencie, byłaby to właśnie Addison. Niestety Bóg nie słucha próśb niewyżytych seksoholiczek, z porno upodobaniami. Niezręczność? To nie była niezręczność. Wstyd? to nie był wstyd. To było coś co nie powinno się nigdy wydarzyć. Nigdy. Nawet na planie filmu Nasty Naughty Nurses 10.)

Meredith - Dr Montgomery- Shepherd!! To chyba...pomyłka...ja...Cholera jasna Derek powiedz coś!! (myśli: tylko jedno potrafisz?)

(Derek potrafi wiele rzeczy, ale żadnej z nich nie chciałby pokazywać Meredith przy jeszcze-ale-już-niedługo żonie. Ani jednej - tym bardziej, że posiadając cztery bardzo asertywne siostry nie radził sobie najlepiej z wyrzucaniem kobiet z... skądkolwiek. Niemniej postanowił sprobować, w którym to jednak celu był zmuszony opuścić łózko. Popatrzył jeszcze raz na leżąca obok niego kobietę i doszedł do wniosku, ze Addison jak zwykle ma cholernie złe wyczucie czasu.)

Derek - Addison, cholera jasna. (Przybliżył się do zaobrączkowanej, domowej wersji dziwki dwoma dużymi krokami i przybrał groźna minę granicząca ze skrajną chęcią mordu.) Co TY robisz TU, w TEJ właśnie chwili. Wynoś się. Idź znajdź Marka i, na miłość boską, nie rób takiej miny. Lekarz jesteś, ginekolog, niewierna suka i szatan. Jesteś druga po Marku najbardziej obeznana, jeśli chodzi o sex. I nawet śmiem twierdzić, że jesteś całkiem nieźle obeznana jeśli chodzi o sex ze mną. MIMO ostatnich lat naszego małżeństwa. A teraz wynocha.

Addison - Jakiej miny!? Przecież zapytałam, czy chcecie trójkącik!? A Ty ani twoja slutty intern nic! Może jeszcze powiesz, że to moja wina, że się jeszcze Shepherd nazywam! Zdaje się, że jakiś czas temu oboje tego chcieliśmy więc nie zwalaj mi tu na mnie winy! Jak mnie ktoś woła to przychodzę! I tak się składa mój najdroższy mężu, że TU mieszkam! Dokładnie obok! A TY nadal obsesję na punkcie 'Dr Shepherd' masz?! GOD! Odpuściłbyś już! Dobra ja wyjdę! Ale żądam rozwodu z twojej winy!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Partner Greys Anatomy World Strona Główna -> Montaż Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin